Whiskey, Fela Kuti, afery i najlepsze beaty Pete Rocka

Pojechałem do domu. Musiałem się wyciszyć, przemyśleć kilka rzeczy, wymienić płyty i zabrać cieplejszą kurtkę. Gdzieś tam obok niezmierzonych ilości alkoholu i spacerów po lesie uświadomiłem sobie kilka rzeczy. Pomijam już to, że są zamknięte w jednym pudełku.

Zacznę brutalnie, ale nie bierzcie tego za bardzo do siebie, chyba że jesteście cienkimi Bolkami i nie potraficie dyskutować.

Chuja się znacie. Ja być może też. Grunt to jednak dobrze się różnić.

To było dawno temu, nie pamiętam nawet kiedy. Powiedziałem (a może napisałem?), że najlepszymi produkcjami Pete Rocka, niegdyś mojego ulubionego beatmakera i producenta, są te na Center of Attention InI. Po owocnym weekendzie zdania nie zamierzam zmienić i nawet kiedy przychodzi moment, kiedy muszę o tym dyskutować, to staram się bardzo racjonalnie argumentować.

Jasne, że absolutnie najlepszą płytą, w której swoje palce maczał Soul Brother jest drugi (i póki co ostatni, ale w 2017 się to najprawdopodobniej zmieni. Nadziei nie mam z tym związanych żadnych) album z CL Smoothem, ale lepsze beaty to koleś dał rok później grupie, do której oficjalnie nie należał. Sytuacja podobna do tej z De La Soul i Prince Paulem z początkowego okresu działalności grupy oraz z EPMD i DJ-em Scratchem. No ale…

Grap Luva (młodszy brat Pete Rocka), Rob-O, Marco Polo i Ras G. są dość przeciętni. Nic specjalnego, ale też nic, co powoduje odruchy wymiotne, a to w kontekście mojego obcowania z muzyką i delektowania się wszystkimi jej walorami jest absolutnie kluczowe. Center of Attention wielkie by nie było, gdyby nie właśnie muzyka.

To właśnie tutaj Pete Rock tak mocno pomieszał typowe undergroundowe brzmienie z tamtego okresu ze swoim feelingiem z wysokości dwóch pierwszych płyt z CL-em. Genialne sample z twórczości Boba Marleya (zaryzykuję stwierdzenie, że „Intro” to jeden z najlepszych openerów w historii rapu), Fela Kutiego (cześć Smarki, nawet nieźle popłynąłeś na tym beacie z próbkami „Water No Get Enemy”) czy The Miracles w połączeniu z najmocniejszymi bębnami, które kiedykolwiek stworzył – imponowały. To jeszcze tak naprawdę nic, bo najciekawsze jest zupełnie coś innego.

W przeciwieństwie do swoich innych produkcji, zarówno tych wcześniejszych jak i późniejszych, nie było u niego aż tyle brudu co tutaj. Typowe (pod)nowojorskie podziemie tamtych lat, które w pewnym sensie zostało okraszone swoim małym hymnem, „Fakin’ Jax”, który to pojawił się nawet na 12 calowym singlu. Niestety, z racji tego że Elektra Records wycofała się z możliwości wydania płyty (vide specjaliści z Arista Records i Kamaal/The Abstract w 2002 roku), to ta figurowała przez wiele lat jako bootleg.

Oficjalnie wydali to dopiero w 2003 roku, kiedy to znakomite brytyjskie BBE bez wiedzy producenta wypuściło na rynek coś, co nazywało się Lost & Found: Hip Hop Underground Soul Classics. Dwupak zawierał Center of Attention oraz inny świetny materiał, który wcześniej nie został opublikowany, czyli nagrany razem z Dedą The Original Baby Pa.

Szczerze? Nie mam za wiele informacji o tej drugiej płycie, oprócz tego że została nagrana w okresie pomiędzy The Main Ingredient a jedynym materiałem InI. Od siebie mogę dodać, że produkcyjnie to poziom na luzie tej pierwszej i niewiele ustępujący tej drugiej. Problem jest natomiast z samym Dedą, który jest delikatnie rzecz ujmując jeszcze słabszy od przeciętnych, ale dość „sympatycznych”, panów z InI. Ma jakiś tam swój feeling, bo nawet przyjemnie płynie po tych beatach („How I’m Livin'”!!!), ale to by było na tyle. Treści tyle co i nic, a nawet jeśli się tam pojawia to jest raczej kompletnie bezpłciowa.

Lost & Found: Hip Hop Underground Soul Classics napisałem dla zasady, bo lubię w jakiś tam sposób przypominać genialne materiały. Niesłusznie zapomniane, niedocenione itd. Te dwie płyty spakowane w jedno pudło to taki skromny hołd dla całej kultury i przede wszystkim wizytówka Pete Rocka, który po raz kolejny udowodnił, że będąc głównym producentem zawsze wychodził na pierwszy plan. Bywa i tak.

PS

Tak w ramach ciekawostki napomknę, że na Center of Attention po raz kolejny w odstępie kilku miesięcy spotykają się na jednym tracku Q-Tip i Large Professor. Tutaj są w „To Each His Own”, natomiast u Mad Skillza w „Extra Abstract Skillz” (skumajcie tytułową grę słów) zjawiają się na From Where???

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *