Podsumowanie 2014: 30-21, czyli stawka gdzieś w środku

3021

Środkowa część podsumowania. Kilka przetasowań odbyło się jeszcze kilka godzin temu, przed ostateczną publikacją. Niektóre z wielki bólem serca.

łonaiwebber_wyślijsobiepocztówkę

30. Łona z Webberem wysyłają nam pocztówki

Mówiłem już o tym kilku osobom, że dla mnie jest to WYDARZENIE ROKU w polskim hip-hopie. W żadnym wypadku nie chodzi tutaj o sam kawałek, który jest bardzo dobry (jakość nagrania jest fatalna, ale z wiadomych względów), ale o sposób wydania tego singla. Szczerze mówiąc to nawet nie wiem, kiedy po raz ostatni ukazał się w Polsce singiel na pocztówce winylowej. Strzelam – końcówka 80’s? Wydarzenie bez precedensu i bardzo fajnie, że odbyło się to w „hip-hopowych” kręgach. Nadzieja na przyszłość, że doczekamy się coraz więcej niekonwencjonalnych wydawnictw na wosku na rodzimym rynku, bo póki co próżno szukać rzeczy pokroju „Wyślij Sobie Pocztówkę” czy boxu Jazzu w Wolnych Chwilach. Więcej pisałem o tym tutaj.

real lies

29. Real Lies „North Circular (Local Hero Remix)

Dla muzycznych casuali był to raczej słaby rok, nie było nic nadzwyczaj ciekawego, ale na szczęście kilka wyjątków by się znalazło. Moim łupem padły dwa, a pierwszym z nich będzie ten kawałek, który poznałem dzięki zaprzyjaźnionej ekipie Polish Football Casuals. Jedna z bardziej przekatowanych przeze mnie rzeczy w 2014 roku i towarzysz nocnych podróży do domu. Przecudowne brzmienie i sprawdźcie co się dzieje tam w tle, bo odwołanie się do estetyki house’owej z przełomu lat 80. i 90. jest tutaj wzorowe. Czekam na cały album. Do sprawdzenia i pobrania tutaj.

ka-meal Instrumentals Vol 2

28. ka-meal Instrumentals Vol. 2

Kiedyś bardzo sceptycznie podchodziłem do ka-meala, ale za namową jednego z adminów z forum Ślizgu (pozdrawiam, Pawle) postanowiłem bliżej się przyjrzeć jego twórczości. I była to jedna z najlepszych decyzji w ostatnich 12 miesiącach. Instrumentals Vol. 2 apogeum jego twórczości raczej nie jest, bo ta dopiero nadejdzie (ma ktoś w podziemiu tak ogromny potencjał jak on?) i mam nadzieję, że nastąpi to w tym roku z pełnoprawną producencką, ale też nie jest jego najlepszą rzeczą wydaną w tym roku. Tamta podobno została wyciągnięta ze śmietnika i zrobiono z niej przeokrutny, klasyczny sztos. No ale wracając do płyty, to ma ona tylko jedną wadę: jest okropnie wydana. Sorry, ale w tych czasach żeby sprzedawać ludziom CD-R’y? Szkoda, bo zasługuje to na wiele więcej. Tak jak słuchacze, którzy chcieli to postawić na półce. Reasumując: definicja polskiego cloudu i ktoś, kto wyznacza jego kierunek w naszym kraju. Tak trzymać.

ss

27. Powrót „Secret Service”

a) super że wróciliście. Z przyjemnością dorzuciłem do zbiórki swoje pieniądze

b) nie był to najlepszy powrót, bo pierwszy numer miał więcej wad jak zalet

c) drugiego nie sprawdziłem i już nie sprawdzę

d) zachowanie godne chłopaków spod sklepu

Caribou Our Love

26. Caribou Our Love

Caribou, Manitoba, Daphni, czyli trochę jest tych ksywek, pod którymi kryje się Daniel Snaith. Kanadyjczyk zauroczył mnie swoim Our Love. Nie jest to co prawda najlepsza płyta, jaką nagrał w życiu, być może nawet plasuje się gdzieś w środku stawki bądź w jej dolnych rewirach, niemniej jednak fantastycznie się tego słucha. Bardzo uniwersalna, nadająca się do wszystkiego i przede wszystkim bardzo klimatyczna. W tak słabym roku dla muzyki spokojnie to wystarczyło, żeby znaleźć się na mojej liście. A jakby było w innych latach? Zapewne brałbym pod uwagę. Tylko i aż tyle.

hades

25. Instrumentale Emade z Czasoprzestrzeni

Jeden z ciekawszych raperów swojego pokolenia nagrywa płytę z NAJWYBITNIEJSZYM polskim producentem w historii. I sam Hades jest spoko jak Numer, to jednak wszystkie pokłony i bowdowny należą się jednej osobie. Emade. Nie dać przez kilkanaście lat słabego beatu to nie lada wyczyn, godny największych. Odnajdywanie się w każdej konwencji? Również. Instrumentale z Czasoprzestrzeni to nic innego jak postjdillowski obraz Detroit, którego nie powstydziłby się sam mistrz, a i cała Slum Village’owa świta wzięłaby te podkłady z pocałowaniem ręki. Może i trochę szkoda, że nie jest stamtąd, bo byłby absolutną gwiazdą i prawdopodobnie znałby go cały świat, ale z drugiej strony to przecież nasz swojski Piotrek, z którego możemy być dumni i nikt go nam nie zabierze. Najbrudniejsze możliwe piękno w 2014 roku.

goldlink god complex

24. GoldLink The God Complex

W 2009 prorokowałem, że za jakiś czas Kendrick Lamar będzie na samym szczycie. I co, cwaniaczki? Kto miał rację? Nie wiem czy tak będzie z GoldLinkiem, bo jego największą zaletą póki co jest doskonałe ucho do beatów, ale raperem też przecież najgorszym nie jest. Poziomu Kendricka nie osiągnie raczej nigdy, baa, przecież to też inne klimaty, ale w swojej stylistyce i konwencji może być w ścisłej czołówce. Wspomnicie jeszcze moje słowa. Musicie też wiedzieć, że sample z Britney Spears wcale nie przeszkadzają, a wręcz przeciwnie. Widzicie na co się zdecydował? Na Britney, tę pseudo dziewicę (ale fakt jest taki, że miała duuużo fajnych piosenek, a wy mówcie sobie co chcecie). Muzycznie dzieją się tutaj takie rzeczy, że w głowie się nie mieści i obok drugiego Run the Jewels (NĘDZA, ROZPACZ, GÓWNO NIE PŁYTA) jest to zdecydowanie najlepiej wyprodukowana płyta w tym roku. A być może i najlepiej. Małolaty dobrze wykonuje swoją robotę, a ja coraz bardziej boję się spojrzeć w lustro ze świadomością tego, że goście młodsi o kilka lat ode mnie robią takie rzeczy…

Borixon

23. Popek i Borixon

Poznajecie te rękawice? MMA panowie, MMA. Jak zaczynałem tworzyć listę miesiąc przed grudniem to nie spodziewałem się, że tych dwóch czcigodnych panów się na niej znajdzie… Chcecie czy nie, to był rok Popka. Zabawa z wszystkim co mu wpadnie w ręce i może nie są to najwyższe loty, ale takie, które gwarantują rozrywkę na przyzwoitym poziomie (i sylwestrowy eurodance’owy killer jest tego najlepszym dowodem). Borixon exe quo razem z nim, bo fantastycznie przenosi grime’owską szkołę na polski grunt (recenzja New Bad Life). Kilka lat temu bym się wstydził to powiedzieć, a teraz mówię to z pełną odpowiedzialnością. Ja pierdolę, do czego to doszło…

the age of innocence

22. The Age of Innocence Football in the 1970’s

Zdecydowanie najładniejszy album ze zdjęciami, jaki trzymałem w rękach w mundialowym roku. Przepiękna sprawa dla wszystkich tych, którzy uważają, że romantyzm w tym pięknym sporcie skończył się wraz z nastaniem epoki Sky Sports, Ligi Mistrzów, wejścia Nike’a do piłki itd. Rzecz, której brakuje w dzisiejszych czasach. Bo o ile świetnie się to wszystko ogląda, od meczów aż po całą otoczkę, to jednak ja mam nieodparte wrażenie, że miłość do sportu zeszła na dalszy plan. Na szczęście są jeszcze i Harry Kane, niższe ligi, The Age of Innocence Football in the 1970’s i setki innych rzeczy, które pozwalają wierzyć w magię futbolu. Rzecz bezcenna. Sprawdź dlaczego.

purpurowe rejsy

21. Purpurowe Rejsy

Najlepsza polska audycja w internecie, przy której spędziłem kilkadziesiąt godzin. Byłem na bieżąco z tym co puszczają we wtorki na Mixcloudzie (w poniedziałki nie słucham). Na jakieś ok. 90 audycji tylko JEDNA mi się nie podobała, więc w swoim stylu napisałem im o tym w komentarzu na pewnej społecznościówce, ale to są tak świetni ludzie, że to zrozumieli. Ahoj dla Pawła i Sebastiana. Obowiązkowe dla fanów czarnych brzmień, elektroniki itp., a ja czekam na audycję w całości poświęconą GAD Records, bo to może być S-Z-T-O-S.

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

2 komentarze do “Podsumowanie 2014: 30-21, czyli stawka gdzieś w środku”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *