Po Gorillaz czas na dobry vibe nad polskim morzem

Szykuje się kolejna bardzo konkretna impreza. Taka, której na początku w ogóle by się nie brało pod uwagę przy planowaniu swojego wolnego czasu w długi weekend. Też tak myślałem, a to błąd. Właśnie zaraz pakuje się w samochód i jadę do Koszalina, bo to właśnie tam odbędzie się Good Vibe Festival.

Impreza zaczęła się tak naprawdę wczoraj, bo festiwal… odbywa się w dwóch miastach. Pierwszego dnia grają w Kołobrzegu, od drugiego do samego końca już w Koszalinie.

Pierwszy dzień w Kołobrzegu odpuściłem. Nie żałuję, bo wczoraj byłem na jednym z najlepszych koncertów w swoim życiu, a poza tym EABS zobaczę po raz kolejny dziś wieczorem. T-Mobile zaprosiło Gorillaz do Polski, a ci w warszawskim Nowym Teatrze dali genialne show z wisieńką na torcie w postaci zaproszenia na scenę przypadkowej dziewczyny. Ta wykonała ich najbardziej znany numer – legendarnego „Clinta Eastwooda”. Del the Funky Homosapien z niej nie był, ale bardzo fajnie to wyszło. Sam koncert mega (props dla Albarna za Anglię i kobiecy chórek), ale zdecydowana większość numerów pochodziła z Humanz, którego jescze nie sprawdziłem. Po wczorajszym mam zamiar szybko nadrobić.

Wieczorem wdziałem się też z Hirkiem Wroną (który notabene będzie prowadzącym koszalińskich koncertów), z którym trochę sobie pogadałem o kilku różnych rzeczach. A propos show to sam powiedział, że był to najlepszy koncert w jego życiu. Także tak, no… A jaki będzie Good Vibe Festival?

Mateusz Prus, organizator festiwalu:

Good Vibe Festiwal to chęć pokazania w niedużym mieście tego, co jest najbardziej świeże w polskiej muzyce. Od początku założeniem było, aby zespoły grały live (czyli laptop + wokal odpada) oraz prezentowały fuzję różnych stylów muzycznych, dlatego na GVF jazz miesza się z hip-hopem, funkiem i elektroniką w różnych proporcjach. Z pewnością brak jest w rejonie Środkowego Pomorza takich imprez, a dzięki festiwalowi publiczność może być na bieżąco z tym co dzieje się w muzycznych trendach.

EABS, Bitamina, SOTEI, WAASH, FLUE i Moo Latte. Pierwszą dwójkę widziałem już na koncertach i jeśli ktoś z was nie miał okazji, to zapraszam – mega granie, zwłaszcza ci pierwsi (ale Bitamina też niczego sobie! Kawalerka jest zajebista, podobnie jak Plac Zabaw). Puzzle Mixtape i Repetitions (Letter to Krzysztof Komeda) to świetne płyty. Druga z nich to prawdopodobnie moja ulubiona, oczywiście obok Home Counties Saint Etienne, tegoroczna produkcja. FLUE zawsze na propsie, ale do płyty jakoś nie wracam, czego nie moge powiedzieć o genialnym „Alive on Arrival”. SOTEI jakoś odpuściłem, ale z przyjemnością sprawdzę, podobnie jak Moo Latte, który jest na mojej liście do sprawdzenia, ale zawsze „coś”. Mam nadzieję, że jego koncert zachęci mnie do sprawdzenia płyty, inaczej idzie w wieczne zapomnienie. O WAASH się nie wypowiadam, bo nie wiem nic na ich temat.

Wpadajcie na mojego Instagrama, będę robił relację live na Stories, a jak nie chcecie przeglądać koncertów w social media, to wpadajcie do Filharmonii Koszalińskiej. Od dzisiaj do soboty.

Naprawdę nie mogę się doczekać.

ZapiszZapiszZapiszZapisz

ZapiszZapisz

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *