Pierwszy maja, pierwszego Piotra z wszystkich

pete rock

Se przypomniałem kilka rzeczy. Wczoraj była rocznica wydania Blazing Arrow, dzisiaj przypada takowa u Piotra Skały.Z biegiem czasu moja zajawka na PeteStrumentals zmalała, i uważam że jest to co najwyżej dobry album, ale warto odnotować ten fakt przed premierą następcy tego dzieła. Mam straszne obawy, ponieważ pierwsze single – „One, Two, a Few More” i „Cosmic Slop” – nie nastrajają optymistycznie. Typowe średniaki, może by się sprawdziły w przypadku początkującego producenta, ewentualnie jakieś przeciętniaka z dawnych lat, ale nie u Pete Rocka. Chcąc nie chcąc, legendy hip-hopu i persony, która obok DJ’a Premiera, najbardziej wpłynęła na rzeszę innych producentów.

Oczywiście ich wpływ na resztę jest dość długim tematem i zostawię te rozważania na kiedy indziej, ale chciałem przypomnieć wszystkim, że 1 maja 2001 roku nakładem londyńskiego BBE ukazało się właśnie PeteStrumentals. Gwoli przypomnienia była to druga płyta z serii „Beat Generation”, którą swego czasu ta brytyjska oficyna mocno promowała i wypuściła na rynek kilka klasycznych niemalże płyt z tym szyldem. Tą pierwszą było Welcome to Detroit J Dilli (pod aliasem Jay Dee). Jak widać – dwa pierwsze strzały, dwa najbardziej klasyczne. Która lepsza? Ja stawiam na równi, może minimalnie wyżej opisywane dzisiaj dzieło.

Co na nim było? Zebrane produkcje z lat 1990-2001. Jedne lepsze, drugie gorsze, aczkolwiek cały czas trzymające poziom i żeby być w stu procentach sprawiedliwym to jednak ustępujące tym najbardziej klasycznym dokonaniom z lat 1992 i 1994, kiedy to światło dzienne ujrzały prześliczne longplaye nagrane wspólnie z CL Smoothem. Kto wie czy nie są to najpiękniejsze hip-hopowe płyty, jakie ta kultura zrodziła. I nie chodzi tu o ich poziom, zajebiście wysoki przecież, ale cały ten feeling i groove z nich płynący. Mało którzy artyści w ten sposób połączyli rapowanie o uczuciach (i to na tak „słodkich” i klasycznie brzmiących podkładach) z szacunkiem wśród wszystkich słuchaczy. Zarówno tych, którzy lubowali się w bardziej ambitnej odmianie hip-hopu, jak i tych stricte ulicznych plejerów. Im się udało.

Średnio czekajcie na drugą część (chociaż trzeba przyznać, że Mello Music Group zaskoczyło tym strzałem), porozkoszujcie się jeszcze dawnymi nagraniami. A poniżej zostawiam najbardziej klarowny element, który znalazł się na PeteStrumentals. Jego wizytówka, ale również zapis najbardziej zbliżony do tych dokonań nagranych wespół z Coreyem Pennem. Ech, 14 lat.

Zdjęcie/photo: „Pete Rock” by pinguino k via flickr.com CC

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *