Cieszyński MC udanie wprowadza przebojowość europejskich stolic.
Nie jestem w stanie policzyć, ilu w tym roku sprawdziłem debiutantów. Teraz, w grudniu, z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że jednym z moich tegorocznych faworytów jest cieszyński MC Rizi Beizeti. Dziwny wybór, bo facet niczego nowego nie odkrywa, ale wszystko nadrabia stylem. I to jak!
A ten dla mnie jest tak samo ważny, jak teksty, beat i flow. Bez owijania w bawełnę – singiel „Blokboi” to typowy rap o rapie. Portfel, gibony, bad boye, panny i oczywiście policja pojawiająca się wtedy, kiedy nie jest mile widziana. Do tego Newlight$ z takim beatem, że szczękę do tej pory zbieram z podłogi. Wszystko się tutaj zgadza – ulica w nowoczesnym wydaniu, pełna przebojowości, bez dukania, odliczania do dwóch i kolejnego wysamplowanego pianina.
Zastrzeżeń nie mam żadnych, tym bardziej, że numer jest bardziej berlińsko-paryski (a nawet mrugający w stronę Dizzee’go Rascala z wysokości Tongue’n Cheek), niż amerykański, więc za to też sporo props. Gdyby było inaczej, to nie poświęciłbym na to osobnej notki, a jednak, cuda się zdarzają. Radzę mieć na uwadze, bo to może być solidny… podwójny debiut.
Kilka miesięcy temu pojawiła się informacja, że Red podpisał kontrakt z Warnerem. Teraz podobnym szlakiem podążył Rizi Beizeti, który parafował umowę z Sony Music. Jego album pojawi się na rynku w 2019 roku i bardzo ciekawi mnie, czy majors chociaż nawiąże korespondencyjny pojedynek z niezależnymi wytwórniami. Jeśli płyta się przyjmie, to skorzystają na tym wszyscy. Jeśli nie, to pozostanie status quo i raczej już nikt nigdy nie wygra z QueQuality, SB Maffiją, Asfaltem i resztą.
Czekam. Napiszę nawet, że z niecierpliwością.