Kemp 2016: na razie wszystko się Spinna jak DJ

bcc

Suchy tytuł posta jakąś tam robotę robi, więc dzisiaj będzie dwa w jednym. Stwierdziłem, że nie ma sensu robić dwóch oddzielnych wpisów na kempowe ogłoszenie, bo i po co? Mechanizm jest prosty, aczkolwiek najlepszą rzecz organizatorzy przekazali w tamtym tygodniu. Jak dla mnie – wszystko się „spinna”.

Znam ludzi, dla których ostatnie kempowe ogłoszenia są jednymi z najwspanialszych rzeczy, które przytrafiły się im w tym roku. Ja tak już nie mam, żeby zwykłe informacje muzyczno-festiwalowe aż tak na mnie oddziaływały, ale potrafię to zrozumieć, tym bardziej że strzały jak te z Pete Rockiem i C.L. Smoothem czy też te ze Spinną i Nu-Markiem jeszcze jakiś czas temu doprowadzałyby mnie do takiego samego stanu. Teraz mi się tylko to podoba, a czemu tak się dzieje?

dj spinnaDJ Spinna to jedna z moich zagadek. Nigdy do końca nie potrafiłem zrozumieć twórczości, ale zawsze ją lubiłem i ceniłem. Płyty Jigmastas swego czasu były bardzo często na rotacji, tak jak prześwietna epka z 1999 roku Heavy Beats Vol. 1 (jeszcze ze słuchalnym dla mnie Eminemem) oraz jego mixy, a w szczególności te wszystkie tributes – moje ulubione dla Quincy Jonesa i Steviego Wondera to jedne z najlepszych tego typu rzeczy, jakie kiedykolwiek słyszałem.

Z solowymi albumami miałem ten problem, że… słyszałem je chyba za wcześnie. Tak mi się wydaje, stąd też nie potrafiłem do końca docenić ich wartości, chociaż z drugiej strony takie jigmastasowe Infectious też przecież nie grzeszyło konserwatyzmem i tradycjonalizmem w brzmieniu. Mimo wszystko występ dla obecnych w Republice Czeskiej obowiązkowy do odhaczenia i jeśli uda mi się być w tym roku na Kempie to będę chciał być jak najbliżej sceny. Legenda, może i trochę trudna w odbiorze, ale po „rozpracowaniu” daje niesamowitą frajdę. Tak samo jak podróż po dyskografii: nieważne czy to solo z serii „Beat Generation” dla BBE, czy to zajebiste Polyrhythm Addicts, czy jeszcze lepsze remixy, jak np. ten poniżej, który miecie oryginał moim skromnym i nikogo nie obchodzącym zdaniem.

dj nu-markJurassic 5 to jedna z moich ulubionych ekip w ogóle i ta, która zawsze przypomina o najlepszych hip-hopowych czasach (nawet „inne” Feedback bardzo lubię i nie zgodzę się z tym, że jest to słaba płyta). Korzenne i trueschoolowe zachodnie brzmienie przemycane przez maksymalnie utalentowanych gości, z których najwięcej talentu dostali chyba DJ-e: Cut Chemist i Nu Mark. Dwa lata temu na ich warszawskim koncercie bawiłem się całkiem nieźle, teraz liczę na to, że drugi z wymienionych DJ-ów zapewni mi podobną rozrywkę.

Graj co chcesz, mi to obojętne, bo wskaźnik zaufania jest na maksymalnym poziomie, ale jeśli pobawiłbyś się ze „Swing Set” to jesteś moim kolegą.

kaliber44O Kalibrze można pisać i gadać całkiem sporo, ale raczej nic nowego nie odkryję. Swoje zdanie wyraziłem już w recenzji, więc nie będę się ponownie powtarzał, ale… nowa płyta mi się podoba i nawet do niej wracam, co zdarza się bardzo rzadko w przypadku polskich nowości.

Nie wiem czy dobrym pomysłem będzie zjawienie się na ich występie. Raz nawet miałem być okazję, ale nie skorzystałem. Dziwne? Eee, z tego co pamiętam to nie zdążyłem na ich występ na gdyńskim Openerze w 2013 roku. Teraz zobaczymy jak będzie – do obejrzenie tylko wtedy, kiedy nie ma nic do roboty.

Boot Camp Clik? Będą. Nigdy się nie jarałem, ale nigdy też nie hejtowałem, niemniej jednak występ mógłbym zobaczyć, chociaż to nie mój klimat.

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *