Jak w 26 minut dostać się do elitarnego grona?

Istnieją na tym świecie ludzie, którzy w czterech piosenkach, potrafią zamknąć dosłownie wszystko. Zwłaszcza japy.

Doskonale zdaję sobie sprawę, że pora na publikację tego postu (23:00, sobota, piwo, impreza…) nie jest najlepsza, ale wpadło mi coś i muszę o tym skrobnąć kilka zdań. Dzisiaj rano, zanim poszedłem na zajęcia (bo dokształcać się można zawsze), słuchałem do kawy Shape the Future Nightmares on Wax. Całościowo to chyba najlepsza płyta faceta, który znowu nagrywa tak, jakby czas zatrzymał się dla niego w 1998 roku – sprawdź najlepszy na płycie „Back to Nature”, który przy okazji został moim ulubionym nagraniem koleżki z Leeds. Jednak nie o tym, bo takie downtempo to trochę lamerskie i jednorazowe granie. Tak samo, jak amerykański rap z ostatnich tygodni, który nie oferuje nic ciekawego i kompletnie nie daje mi radości ze słuchania. Doszło nawet do komicznej (aby na pewno?) sytuacji, w której to z większa chęcią sprawdzam nasze rodzime wydawnictwa…

Ale, ale… Tak sobie patrzę na swoje Rate Your Music. Płyt z maksymalną oceną mam trochę ponad 50, czyli mniej więcej 1 proc. wszystkich ocenionych. Dzisiaj do tego elitarnego grona dołączyło I Gave You Everything Earth Traxa, którego inna płyta pod szyldem The Phantom, zdobyła na blogu maxa, jako jedna z dwóch produkcji. Co ciekawe – na RYMie te albumy nie mają już najwyższych not. Jakiś czas temu odjąłem pół punkciku i teraz wydaje mi się to bardziej logiczne i racjonalne.

Epkę chwaliłem już w tamtym roku. Wracam do niej regularnie, jednak dopiero teraz postanowiłem jej dać magiczną dychę. Oldschoolowy klawisz w „I Gave You Everything”, nisko płynący bas w „Deprive Me of Air”, czy w końcu „Exit”, który początkowo zrobił na mnie najmniejsze wrażenie, w magiczny sposób sumuje wszystkie inspiracje producenta w jedno. Jeszcze ta cholerna „Cafe Luna”, która brzmi, jak wspólne nagrania… Edgara Froese z Leonem Vynehallem. Takie durne skojarzenie. W ten oto sposób, te cztery numery przyniosły prześliczny i wysublimowany deep house. I to w swojej najpiękniejszej formie – muzyki do tańca i relaksu w domowym zaciszu.

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *