Children of Zeus „Balance”

W Manchesterze spieszą się powoli. Albo w ogóle.

Lubię Children of Zeus. Logiczne. I to nie dlatego, że Tylera i Konny’ego lubić się nie da. Travel Light, a zwłaszcza epka The Story So Far przypomniały mi o najlepszych czasach Soulquarians, ale w takiej ślamazarnej, brytyjskiej wersji, gdzie zamiast dobrego hashu jest zimny ale spijany w zatłoczonej knajpie.

Ten zeusowy flegmatyzm emanował ciepłem i jego misję kontynuuje Balance, hygge rapowo-neosoulowej gry z ulic Manchesteru. Zasypiam przy „No Love Song” i tytułowym numerze nie mając przy tym koszmarów. „Nice & Sweet” to spotkanie Lauryn Hill z J Dillą, ale ze zmniejszoną liczbą BPM-ów i w całkiem przyjaznej atmosferze. Trochę pościelowej współczesności daje za to „42Long”, ale i tak nowa produkcja Children of Zeus nie zaskakuje niczym nowym, a już na pewno nie jest zbyt odkrywcza.

Nie ma tu ani jednego stylistycznego skoku w bok i robienia bękarta ze znanej formuły, ale „Cali Dreams” ma duże szanse, żeby zostać moim ulubionym numerem duetu. Także radzę sprawdzić – bez rozczarowań, bez zaskoczeń, za to z mocno przybitą etykietą „Real Children of Zeus”.

Rating: 3.5 out of 5.

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *