19 oznak geniuszu. „Sos, Ciuchy i Borciuchy” w pełnej krasie

Pa, jak ten bicik wchodzi.

Intro pochwalę się, że przedwczoraj wrzuciłem na FB i TT (dziwię się, że ten genialny serwis jest wśród naszych ziomeczków tak mało popularny) informację, że 5 (!) lat temu w necie pojawił się jeden z najlepszych materiałów ostatnich lat. A nawet nie „ostatnich”. W ogóle. Się wie.

Czytaj dalej „19 oznak geniuszu. „Sos, Ciuchy i Borciuchy” w pełnej krasie”

Urocza konsekwencja. 12 Step Program – recenzja

12 step program people

6 maja miałem urodziny. Oprócz mnie, nikogo to prawdopodobnie nie obchodzi. Thes One’a i Double K też nie, ale postanowili mi sprawić tego dnia prezent i wypuścili nowy LP.

Swoich fanów, w tym mnie, rozpieścili. 12 Step Program oferowany był we wszystkich możliwych formatach i to nawet tych najbardziej oldskulowych. Kilkaset niebieskich kaset, kilkaset kolorowych (i już niedostępnych od kilku dni) winyli i standardowo tysiące kompaktów. Chciałbym napisać „setki tysięcy kompaktów”, ale nie oszukujmy się – tego towaru nie zejdzie tyle, ile wszyscy by chcieli. A może to i lepiej?

Czytaj dalej „Urocza konsekwencja. 12 Step Program – recenzja”

Trzy paski. Trzeba Było Zostać Dresiarzem – recenzja

Ten Typ Mes - Trzeba było zostać dresiarzem

„Dresy przyszły ze wschodu / nie z Ameryki i nie z zachodu” – cytat z Dezertera w mniejszy, czasem większy, sposób oddaje ducha tej płyty.

Czasami odnoszę wrażenie, że Ten Typ Mes stał się ofiarą… samego siebie. Prawdopodobnie najlepszy polski raper, z najciekawszymi konceptami, z bardzo dobrym doborem beatów i ciągle niezłymi tekstami. Każdy jego nowy projekt jest przez wszystkich mocno wyczekiwany, a oczekiwania wobec niego sięgają niebotycznych rozmiarów. Wydawać by się mogło, że dla każdego – samego rapera jak i słuchaczy – jest to sytuacja idealna. Po zeszłorocznych Lepszych Żbikach sytuacja trochę się zmieniła – fani nabrali trochę dystansu do jego kolejnych produkcji.

Czytaj dalej „Trzy paski. Trzeba Było Zostać Dresiarzem – recenzja”

Prawie jak Kendrick. Oxymoron – recenzja

oxymoron

Kto nie czekał ten trąba. Nawet ja, mimo że już tak mocno nie siedzę w rapie, nie mogłem pominąć tego wydarzenia. A mam wrażenie, że premierę Oxymoronu wydarzeniem trzeba nazwać. Tylko nie takim, jakim się może wydawać.

Nie wykluczam sytuacji, że Black Hippy zdominują całą scenę na lata. Próżno szukać w mainstreamie tak charyzmatycznych i piekielnie uzdolnionych postaci jak Kendrick Lamar, Schoolboy Q, Jay Rock i AB-Soul. Płyta tego pierwszego, niemalże doskonały good kid, m.A.A.d City, udowodniła mi, że mam jeszcze czego szukać w głównym nurcie. Ba, z miejsca stała się dla mnie pozycją klasyczną. Wydawnictwa Jay Rocka i AB-Soula średnio przypadły mi do gustu, aczkolwiek nie mogę odmówić im wysokiego poziomu artystycznego. Zostaje jeszcze Schoolboy Q.

Czytaj dalej „Prawie jak Kendrick. Oxymoron – recenzja”