Fonetyczna Estrada #2: orkiestro, graj

7624478334_bc6b317a59_h

Nie wiem czy „spin-off” będzie najodpowiedniejszym określeniem na tę raptem trzyczęściową „odnogę” głównej serii, ale uznajmy, że tak będzie najlepiej. Tylko nie traktujcie tego jak piąte koło u wozu, bo tak naprawdę poziom muzyczny i ten „groove” stoi na równi z całą Fonoteką. Brzmi nieźle, prawda?

2008 rok nie dość, że przyniósł aż cztery Fonoteki (dwójkę i trójkę oraz remixy dwóch pierwszych części) to na dodatek podarował światu aż trzy fantastyczne epki, tytułowane po prostu EP 1, EP 2 i EP 4. Nie brakuje tutaj czegoś? Owszem, gdzie jest trójka? Celowy zabieg czy dziwny zbieg okoliczności? Być może zagadka rozwiązana zostaje w momencie, kiedy dokładnie przyjrzymy się trackliście. Tam już wszystko idzie zgodnie z planem, pod warunkiem, że bierzemy to pod uwagę… chronologiczne strony płyt winylowych. Tutaj już wszystko się zgadza, więc strony od „A” do „F” (której początek – „Now or Never” – znajdzie się jeszcze na jednej z Fonotek, ale o tym kiedy indziej) dają całe trzy epki. Viola.

Okej. Jest to totalne big bandowe granie w swojej polskiej najpiękniejszej postaci. Jak sama nazwa wskazuje to za dostarczanie wrażeń odpowiada Całą orkiestrą dyrygował nie kto inny jak Zbigniew Górny (człowiek, który ma m.in. na koncie współpracę z moim ulubionym kabaretem Tey. Musicie (po)znać, zero współczesnych sucharów i w przeciwieństwie do obecnych – śmieszne). Dyrygent, kompozytor, aranżer. Centralna postać tych kilkunastu numerów zebranych w trzy części. Należy dodać, że dla Orkiestry komponowali także m.in. Krzesimir Dębski, Stanisław Bartosik czy jeden z moich ulubieńców w ogóle – Aleksander Maliszewski, którego obowiązkowo musicie sprawdzić – Alex Band to absolutne podstawy i tylko od własnych preferencji zależy od czego zaczniecie. Czy będzie to funkujące Zderzenie Myśli („Hello Herbie” zaczyna ten album i wierzcie – nie jest to przypadkowe) czy jazzujące The Eccentric.

orkiestra

Niewątpliwym plusem tych nagrań jest to, że ma się wrażenie ciągłego obcowania z jednym albumem (bądź mixem jak kto woli). Wszystkie przejścia są płynne, nie skaczemy też po stylistykach, cały czas trzymamy się formy, stąd warto przesłuchać wszystkie części naraz. Jest to ok. godzinna podróż przez jedne z najlepszych easy listeningowych rzeczy, jakie dane mi było słyszeć. Wystarczy za rekomendację? A i napomknę, że za tydzień przenosimy się do roku 1972. Grudzień wcale nie był tak zimny, jakby mogło się wydawać.

Specjalna skala ocen dla serii Fonoteka: 10/10

PS

Wiecie kim jest Ivo Vlassak?

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *