Biz Markie nie kłamał. To najlepszy komiks na świecie (recenzja + konkurs)

Tym razem słowa rapera warto potraktować całkowicie serio.

Tym razem słowa rapera warto potraktować całkowicie serio.

Wczoraj miałem bardzo ciekawą rozmowę, która dała mi trochę do myślenia. Niby totalna bzdura, ale… jak poprawnie pisać „hip-hop”? Ja zawsze używam właśnie tej formy, najczęściej spotykanej, ale przecież dozwolona jest również druga – „hip hop”. Nie zdziwcie się tylko, jeśli w dalszej części tekstu spotkacie różne zapisy. Cóż, tak chcieli autorzy.

Książki o hip-hopie w Polsce? Zapomnij

Nie będę robił za profesora Miodka, bo od tego jest Kaz Bałagane, więc lepiej przejdę do meritum, czyli literatury hip-hopowej. Nasze księgarnie nie rozpieszczają ofertą takich książek. Wiadomo, przeciętny (nie tylko w przenośni), hip-hopowiec „nie czyta, jednak słucha tego rapa”. I słucha, i słucha, jednak jeśli już chce coś przeczytać, to ma z tym duży problem. Szkoda, bo w takiej Wielkiej Brytanii jest w czym wybierać (chociażby doskonałe ziny Soul Undeground zostały zebrane w jedną całość i wydane jako Catch the Beat. The Best of Soul Underground 1987-91 oraz Eskiboy Wileya), nie mówiąc już o Stanach Zjednoczonych, gdzie jest tego od groma.

Co prawda w tym roku na polskim rynku pojawiły się co najmniej trzy pozycje – Bóg dał nam Hiphop aby… Synteza myśli Rafała Elmera Mutza, Polski hip hop posiada wiele twarzy Sadiego i Graffa i To nie jest hip-hop. Rozmowy Jacka Balińskiego i Bartka Strowskiego, ale to i tak kropla w morzu potrzeb dla kogoś, kto szuka rodzimych odpowiedników Can’t Stop, Won’t Stop Jeffa Changa lub Hip Hop America Nelsona George’a. Zakładam jednak, że jeżeli ktoś, kto słucha rapu z USA, zna co najmniej podstawy języka angielskiego, więc jakoś sobie poradzi.

Na szczęście ktoś był na tyle odważny i postanowił wydać jeden z największych klasyków ostatnich lat, czyli Hip Hop Family Tree Eda Piskora. O planach wydania tej pozycji słyszałem prawie półtora roku temu, jednak dopiero kilka tygodni temu ulubiony komiks Biz Markiego doczekał się polskiego wydania. Podobnie jak w przypadku ultraklasycznej Ego Trip. Książki o rapie, brak tej pozycji w języku polskim byłby wielkiem błędem. Panie i panowie, oto Hip Hop Genealogia.

Co ten Piskor nawyprawiał?

Zacznijmy od początku – o czym opowiada Hip Hop Genealogia? Jest to skrócona, niemalże błyskawicznie przedstawiona historia początków hip-hopu i, co trzeba odnotować, bez wyraźnie naszkicowanej linii fabularnej. W telegraficznym skrócie można dowiedzieć się, kim byli m.in. DJ Kool Herc, Coke La Rock, Russell Simons, Kool Moe Dee czy Sylvia Robinson (taka ciekawostka – na 38 stronie jej imię zostało zapisane z błędem) oraz skąd się wziął skrecz, jak wyglądały pierwsze imprezy na świeżym powietrzu, a także poznacie „rywalizację” The Cold Crush Brothers z Grandwizard Theodore & the Fantastic Five i zobaczycie mapę wpływów na Bronxie, jak w pewnym znanym serialu na Netflixie.

Wszystkie informacje podane są lekko i przyjemnie, jednak warto pamiętać, że jest to tylko maleńki wycinek fantastycznej historii hip-hopu. Pierwszy tom przedstawia kilka wydarzeń i prezentuje najważniejsze postacie od połowy lat 70. do początku lat 80. Absolutne początki, wręcz esencja, która nie skupia się tylko i wyłącznie na rapie, za co autorowi należy się olbrzymi plus.

Komiks Eda Piskora ma też kolejną, gigantyczną zaletę. Przeczytanie tej pozycji nie zrobi z nikogo eksperta, ale jest z nią trochę jak z liceum lub studiami – ma zaciekawić, pokazać jak to wszystko się zaczęło i jakie przyświecały wartości. Ma zmusić do poszukiwań i poszerzenia wiedzy w tym temacie. I serio, trudniej by było to zrobić z jakąkolwiek płytą albo książką, chyba że wspomnę po raz kolejny o Ego Tripie, którego zabawna i nie do końca poważna forma (przypomnijcie sobie te rankingi, mega) potrafi sprawić, że nawet laik złapie bakcyla. To jest największa zaleta Hip Hop Genealogii – udowadnia, że warto znać korzenie. Stąd jest prosta droga do samodzielnego znalezienia konkretnych płyt i singli, a przy okazji może ktoś trafi na taką perełkę, jak ten cudowny profil na Twitterze?

Dobrze, że postarali się z wydaniem

Timof Comics na szczęście nie oszczędzał i postarał się o dobrą jakość wydania. Zaryzykuję, że jest nawet lepiej niż w oryginale. Na wystarczająco grubym papierze, proste, przypominające złote lata komiksu, rysunki Piskora wyglądają świetne.

Nie będę ukrywał, że miałem obawy o jakość tłumaczenia, bo w przypadku takiej pozycji może wydawać się to błahą sprawą. Komiks w oryginale nie należy do tych najbardziej skomplikowanych, jednak tłumaczom udało się utrzymać „prosty” klimat. Hitem jest dla mnie „…like a bullet from a gun, my disco son”, które Marceli Szpak i Piotr Czarnota przetłumaczyli na… „więc ruszaj w tan, bo gra nowy disco pan”. Jest jeszcze kilka innych kwiatków („… jestem jak masełko na cieplutkim toście”), jednak ogólne wrażenia mam pozytywne i odnoszę wrażenie, że udało się zachować kontekst, dzięki czemu Hip Hop Genealogia nie powtarza błędów znanych z Ego Tripa.

„O to chodzi, Peter. To zabawa dla dzieciaków, a dzieciaki nie mają kasy”

W środku znajdziecie jeszcze m.in. galerię portretów najważniejszych postaci tamtego okresu, listę kluczowych singli i breaków, bibliografię, która przybliża początki kultury czterech elementów, a także świetne posłowie, które… a nie będę zdradzał. Musicie sprawdzić to sami, tylko radzę się pospieszyć. Komiks możecie kupić m.in. w oficjalnym sklepie Timof Comics.

Mam nadzieję, że wydawcy już szykują kolejne trzy części, bo naprawdę szkoda by było odpuścić, zwłaszcza że kolejne roczniki są jeszcze ciekawsze. Pozycja obowiązkowa.

Chcesz mieć swój egzemplarz?

Razem z Timof Comics mamy dla was jeden egzemplarz Hip Hop Genealogii. Co trzeba zrobić, żeby go wygrać? Trzeba napisać do mnie maila, w którym opiszecie, jak w polskim odpowiedniku dzieła Eda Piskora mogłyby wyglądać początki naszego hip-hopu. Na wasze odpowiedzi czekam do piątku 28 września. Warto się postarać.

PS

Przy okazji polecam posłuchać audycji Stacji Kultura w Czwórce, w której gościem był Paweł Timofiejuk, wydawca Hip Hop Genealogii. Do odsłuchania tutaj.

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

4 komentarze do “Biz Markie nie kłamał. To najlepszy komiks na świecie (recenzja + konkurs)”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *